Jak widać filozofia zasypu w tym wypadku nie wymaga użycia matematyki. Jeden słód, jeden gatunek chmielu. Zero subtelności. Jak przepis na piwo koncernowe.
Podgrzałem 12 litrów wody do 58 stopni, i wrzuciłem słód. Zapachniało wsią i poczułem pierwotną potrzebę zaorania jakiegoś pola. No ale musiałem mieszać i sprawdzać temperaturę. A ta po wrzuceniu słodu spadła o trzy stopnie. Znowu odkładam coś na później!
Kolejnym krokiem po 30 minutowej, czyli niemalże półgodzinnej przerwie, było dolewanie gorącej wody z równoczesnym podgrzewaniem zacieru. Mając już pewną wprawę w obu czynnościach wykonałem je na raz czyli jednocześnie. Zauważyłem również, że zacier jest bardzo gęsty, tak jakby słód wciągnął wodę.Ma to swoje plusy - praktycznie nie trzeba było kontrolować gara, temperatura sama bardzo ładnie się trzymała wymaganego poziomu.
Dodatkową wodę nastawiłem 15 minut przed końcem przerwy. Całe 5 litrów doszło do 70 stopni i powędrowało do zacieru. Patrzę ze zdumieniem - cóż za rzadki widok! Dosłownie! Zacier bardzo się rozrzedził, tak jeszcze nie miałem (nie licząc prywatnych niedyspozycji, ale to nie miejsce i czas)
Kolejne przerwy jak przysłowiowa bułka z woskiem - gładko i w ogóle bardzo do przodu.
Utrzymanie temperatury ograniczało się do oglądania tygrysów jedzących antylopy w TV. Tak sobie myślałem przy okazji że to ściema, że tygrysy są mądre, bo jakby były mądre to zamiast biegać i polować udawałyby martwe i antylopy same by do nich podchodziły z czystej ciekawości. A potem już z górki, na pewno jakoś by się dogadali. No ale tygrysa nie przegadasz.
Filtrowanie bez zdjęcia, tak jakoś wyszło już nawet nie pamiętam dlaczego. Mam nadzieję, że to nie było nic poważnego. W każdym razie:
- po przerwach mam 17.5 litra zacieru
- pierwsze 5 litrów do zwrotu
- pierwsze 10 litrów zeszło w 20 minut
- dodaję do wysładzania w partiach kolejno 5 i 3 litry wody (80 stopni)
Do gotowania przystępuję z 18 litrami filtratu, w między czasie filtruje się końcówka zacieru, żeby było szybciej (pół godziny później dodaję ostatnie odfiltrowane dwa litry). Całość wrzenie osiąga po 30 minutach (cały czas pod przykryciem)
Dwie porcje chmielu poszły jak w przepisie. I tutaj mały achtung - przepis z którego ja korzystałem to wcześniejsza wersja ALTa wg. BA - ze 100 gramami chmielu. W nowej wersji porcja została ograniczona do 60 gramów - moim zdaniem dobrze. Gotowe piwo (przepraszam, muszę wybiec nieco w przyszłość) za bardzo przypominało India Pale Ale z uwagi na solidną dawkę granulatu. Jak by smakowało przy prawie o połowę słabszej dawce to już chyba szybciej Wy mi powiecie, bo ja nie prędko będę ten gatunek powtarzać.
Chmielenie, chłodzenie, wszystko bez problemów. Na koniec piękna galaktyka w garze. Zachwytom nie było końca przez dobre dwie minuty!
Nie miałem serca wywalać mułu, więc zdecydowałem się "sitkować". Uzyskałem w ten sposób dodatkowe 1.7 litra, ale czy warte jest to zakażenia? Przypominam, że na tym etapie nie może już wpaść nam do zacieru papieros, bezbarwna taśma klejąca czy nawet zwykły szalik, bo w tej temperaturze bakterie mają idealne warunki do działania.
Po chmieleniu (znów bez zdjęcia, damn!) badanie blg i dolewanie wody - mam 17,5 blg na starcie:
+ 4 litry = 14,5 blg
+ 2 litry = 13 blg
+ 1 litr = 12,5 blg - i na tym poprzestaję, ponieważ i tak mam już 21 litrów
Drożdże podtopione w wodzie (22'C) zadane na brzeczkę 22'C. Całość szczelnie zamknięta, rurka fermentacyjna wypełniona, czekamy.
po burzliwej
Smak mocno chmielowy, coś jak IPA do którego już wcześniej robiłem nawiązanie, ale słodsze. Zapach również owocowy.
butelkowanie
Pyszne! Grejpfrutowe i leciutkie (dużo chmielin).
etykieta
Fajny blog,zachęcam jednak do większej ilość eksperymentów - może coś mocniejszego, chmielenie na zimno, bez gotowania itd., moje patenty np. na trwałą pianę piw ~ciemnych + kawa inka instant do fermentacji, na smak jabłkowy - mrożenie brzeczki a później restart + cukier.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ciekawe pomysły - z chęcią bym posłuchał więcej :)
OdpowiedzUsuńCo do eksperymentów to nie jest do końca tak. Założeniem moim jest zrobienie każdej warki dokładnie tak, jak ma w przepisie, a późniejsze jej edycje to już mogę wydziwiać. Tak też robię, w większości przypadków eksperymentując z higieną pracy oraz przyprawami (raczej nie opisuję co się dzieje z warkami przy butelkowaniu, a czasem zdarza mi się sypnąć po 20 różnych przypraw do jednej warki - skutki przeróżne... o tym akurat więcej będzie przy opisie portera diabelskiego)
Na same warki ostatnio mam mniej czasu niż wcześniej (spokojnie, dalej będę pisać i warzyć) więc siłą rzeczy mniej też energii na eksperymenty.
Pozdrawiam!
"Jak przepis na piwo koncernowe." - zdziwiłbyś się Pejociku o ile "bogatszy" jest przepis na koncerniaka. Przecież prócz słodu i chmielu trzeba sypnąć kukurydzy/ryżu, ekstrakt słodowy, ekstrakt chmielowy, przeciwutleniacz (kwasek) itp :)))
OdpowiedzUsuń"może zawierać śladowe ilości soi i gorczycy"...
OdpowiedzUsuńPejot: cześć, jestem wielkim fanem bloga, chciałbym tak niedyskretnie spytać, czy sam śrutujesz słód, czy zamawiasz zestawy już ześrutowane (pytam bo mam problemy z wydajnością i szukam przyczyn)? Pozdrawiam i czekam na kolejne aktualizacje :) / Becisz
OdpowiedzUsuńhej Becisz, raz tylko śrutowałem, zerknij na warkę no. 5 (pszeniczne). Co do wydajności, to o jakich stratach mówimy? Ja sam już nie wiem gdzie jest problem, bo dwie ostatnie warki zwracałem na to uwagę, i grodziskie wycisnąłem do suchej nitki a uzyskałem tylko 17 litrów - bittera niezbyt oszczędnie robiłem i spokojnie uzyskałem 20 litrów
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na opis Porter diabelski!
Mam nadzieję, że przed grudniem zdążysz...?
nie obiecuję - ale kolejny opis jest w trakcie. Co oznacza, że powinien pojawić się przed końcem grudnia.
OdpowiedzUsuńW planach mam też rozszerzenie działalności o jakiś strumień video... co o tym sądzicie?
Mi osobiście Twoja strona, a w szczególności zdjęcia i szczegółowe opisy znacznie pomogły w uwarzeniu pierwszych piw. Video będzie jeszcze lepiej przyswajalne przez nowych piwowarów, więc myślę, że warto.
OdpowiedzUsuńVideo super sprawa !!! Dawaj tego porterka jak najszybciej, bo do swojego pierwszego porterka się szykuje o chętnie podpatrzę co nieco... :)
OdpowiedzUsuńAle ja już trzy porterowe warki opisałem, jest co czytać ;)
OdpowiedzUsuńOpisy tych trzech znam już prawie na pamięć..., a nazwa "Porter diabelski" - jakże to intrygująca nazwa...!
OdpowiedzUsuńJak to mówi Robert B. "nie ma opierdalania się!" trzeba dawać nam kolejny opis browarka, trzeba warzyć!!!