sobota, 16 lutego 2013

warka 25 - Porter angielski #3

Porter angielski.
Pierwsza warka w tym stylu bardzo udana, co cały czas przyciąga mnie do tego gatunku. Piwo warzy się bardzo szybko, zacieranie jedne z prostszych.

W ciągu tych kilku prób nie udało mi się powtórzyć sukcesu Czarnobyliny, ale zawsze robiąc ten styl mam w pamięci smak pionierskiej warki - a to wystarczająca zachęta by próbować smak odtworzyć. Nie wiem tylko na ile to w warunkach domowych jest realne...



Jedyną zmianą w stosunku do receptury będzie użycie gęstwy zamiast świeżych drożdży (gęstwa po warce 24)



Słody nie pierwszej świeżości, ale też nie dwuletnie, imprezę zaczynam o 12:00



Przygotowania jak pod Czarnobylinę, z tym, że sobie utrudniam i najpierw 14 litrów wody przepuszczam przez filtr.



A to trwa!! Dlatego trzeba będzie na przyszłość pamiętać o tym wcześniej i już od rana zbierać przefiltrowaną wodę do większego pojemnika (np. fermentator), tak, żeby na starcie mieć gotowe przynajmniej te 12 litrów do zacierania.



Słody miałem luzem, więc trzeba je odmierzyć. Nowe style zawsze kupuję jako zestawy, ale te które już znam wolę składać z osobno kupowanych składników - wychodzi taniej. Inna sprawa, że czasem po prostu nie mam czasu / chęci na dobieranie, więc zamawiam na szybko po kilka kartonów naraz, żeby mieć na cały sezon. Kurde namieszałem, w końcu nie wiadomo jak wolę.



Po niecałej godzinie woda ma 70 stopni, więc można zaczynać.



Słody mam jak zwykle przygotowane. Dobra organizacja to podstawa, pamiętam jak spinałem się na początku  mojej przygody z warzeniem - gdzie, co jak, panika i na szybko. Teraz wszystko robi się praktycznie samo i bez nerwów, a trzeba brać pod uwagę, że jednocześnie robię zdjęcia i każdy krok notuję w dzienniku...



Pilzneński, temp. spada do 68 stopni.



Caraaroma leci 5 minut później.



35 minut po Caraaromie wchodzi Carafa. W końcu impreza, prawdaż?



Podgrzewam zacier do 77 stopni i trzymam pod przykryciem przez 10 minut.



Ok. 14.00 zaczynam filtrację, czyli dwie godziny zeszły mi na zacieranie. Połowa to szykowanie wody - naprawdę trzeba będzie się tym zająć wcześniej...



Zwracam pierwsze 5 litrów i nastawiam kranik na minimalny bieg.



Nie wiem czy wcześniej prezentowałem, ale to dość dobry sposób na czystą podłogę - podczas gdy zabieram fermentator ze zwrotem pierwszych kilku litrów filtratu, nie zostawiam wężyka luzem, bo albo kapie z niego na podłogę (nie muszę mówić chyba jak to się potem klei) albo uderza gdzieś o coś i wpędza nas tym samym w zupełnie niepotrzebną w tej sytuacji zadumę.
Ja rozwiązałem to w ten sposób - wężyk jest dość krótki, a na czas zlewania mętnego filtratu blokuję go kurkiem w pozycji OFF. Nie macha mi się na boki, nie chlapie na ziemię, a dzięki jego krótkości (tak tak, Wasza Wysokość) końcówka nie pływa w odfiltrowanej brzeczce tylko podaje filtrat ładnie po ściankach wiadra.



Przed wysładzaniem zeszło 8 litrów, pora na wejście wody. To najlepszy sposób na wypłukanie słodu i pozbawienie mnie szyi.



Tak namieszałem w notatkach, że pojęcia nie mam ile wody użyłem. Tak bywa jak w trakcie warzenia wpadają goście. Wiem, że filtrowanie zajęło mi prawie półtorej godziny...



...oraz że uzyskałem 20 litrów brzeczki, które jednym, opracowanym do perfekcji ruchem, przelewam do gara.



Doprowadzenie do wrzenia - 35 minut, co przy takiej ilości brzeczki jest zadziwiająco dobrym (szybkim) wynikiem. Reszta jak w przepisie, tj. chmiel kiedy trzeba i ile trzeba.



Odmierzam 180 g świeżutkiej gęstwy (po warce 24). Tak zsynchronizowałem warki, żeby nie trzymać gęstwy w lodówce tylko pobierać ją od razu podczas zlewania piwa na cichą. Drożdże zadane w temperaturze 22 stopni.



Po chmieleniu i schłodzeniu kolejne dobre wyniki - 15 litrów brzeczki 17'blg. Dopełniając do objętości 20 litrów mam zakładane 12.5'blg, więc nawet troszkę więcej niż trzeba. Zostawiam to jednak tak jak jest, nie rozcieńczając.
Warka z powodu wizyty przeciągnęła się do 8 godzin, więc bardzo długo przy tak prostym zacieraniu, niemniej wyszło to tylko na plus - dokładna filtracja dała wyniki w postaci wydajności.


FERMENTACJA BURZLIWA

- 7 dni w temp. ok. 20 stopni
- przez cały pierwszy dzień mocno buszowało, potem ucichło.



FERMENTACJA CICHA

- początkowa gęstość 5.5 blg
- 8 dni w temp. 21 stopni
- gęstość końcowa 4.5 blg

BUTELKOWANIE

- glukoza, 165 g
- 39 butelek 0.5 litra
 - zawartość alkoholu 4.1% 
- podczas kapslowania pękło mi 6 butelek, jakieś dziwne kapsle... połowa butelek myta tylko wodą z płynem, połowa wyprażana. W gotowym piwie nic złego się nie stało w żadnej butelce.



DEGUSTACJA

- po burzliwej: brak danych...
- po cichej: dobre, ale kwaskowate. Ładna czekoladowa barwa. Nie czuć różnicy w wodzie (że z filtra).
- po tygodniu: bardzo słaby gaz ale już bardzo dobre. Mocny aromat kawy i czekolady.

- po trzech tygodniach: gaz lepszy, jeszcze dwa tygodnie i będzie ok. Smak bardzo dobry, dość płytki, co uważam jednak za sukces, bo jest przez to klarowne i zbliżone w smaku do ciemnego Krusovice.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zdecydowałeś/aś się na wpis? Super.
Niewielu to robi, więc doceniam każdą uwagę.
Dziękuję za komentarz.

(Z powodu natłoku spamu muszę wprowadzić moderowanie komentarzy. Takie czasy. Sorry!)