czwartek, 1 listopada 2012

warka 22 - A'la Grodziskie #2


Przecież to musiało się stać. Piwo fantastyczne, radosne, rześkie, do wszystkiego, taki klucz francuski wśród browarów - przywitasz nim dzień, przywitasz kolegę, mamę i babcię. Pochwalisz się szefowi, opijesz nim udany seks, przypieczętujesz umowę o dzieło. Proste, że musiałem zrobić powtórkę.


Wylinki po słodach. Kupowane osobno a nie jako zestaw, skoro już raz robiłem wiem co w środku drzemie.

- pszeniczny jasny - 1 kg
- wędzony - 1.5 kg
- chmiel aromatyczny - 50 g
- drożdże S-33


Podgrzałem wodę, a jakże, do 40 stopni. Skoro to tylko 5 litrów, poszło błyskawicznie.
Weszły słody, poszedł zapach - temperatura spadła do 38, rzadko mieszane i pod przykryciem ładnie trzymało ze względu na swoją gęstość temperaturę.

Trzymam przez 30 minut - I przerwa.


Podgrzewam w osobnym garnuszku 2 litry wody do 70 stopni, dolewam, dogrzewając jednocześnie całość do 50 stopni.

Trzymam przez 20 minut - II przerwa.


Kolejna porcja wody - 3 litry, 70 stopni.


Dogrzewam do 70 stopni - zajmuje to już dużo więcej czasu niż dogrzewanie przy niższych temperaturach, poza tym ciągłe mieszanie mocno wszystko opóźnia.

Trzymam przez 30 minut - III przerwa.


Kolejne 2 litry wody (75 stopni) i dogrzanie do tej samej temperatury całego zacieru.

Trzymam przez 30 minut - IV przerwa (taka ciekawostka - wedle błędnego rozkazu pewnego brytyjskiego króla forma IIII zamiast IV też była przez pewien czas używana - najczęściej na cyferblatach zegarków. Jeśli masz fajny klasyczny zegarek, zerknij na niego - te dobrej jakości trzymały się tej tradycji)


Ok, kilka minut wolnego czasu na wypełnienie dziennika, spotkanie z brzegiem szklanki, zmianę płyty i podlanie kwiatków.


Filtr wkręcony. Muszę przyznać, że jest rewelacyjny. Nie zawiódł mnie ani razu, czyści się go szybko i dokładnie, nie rdzewieje i się nie niszczy. Nie mówi mi co mam robić, dlaczego wracam tak późno i dlaczego od dwóch lat noszę w plecaku próbki glazury do łazienki. Wydaje się idealnie obojętny, jednocześnie spełniając pokładane w nim nadzieje w 100%. Partner doskonały?


Filtrowanie. Po zlaniu pierwszych 3 litrów nastawiam na wolny bieg. Po pół godzinie, gdy zleciało już 6.5 litra brzeczki, dolewam pierwsze 2 litry wody (80 stopni).
Tak, dynię sam rżnąłem.


Po 10 minutach lecą kolejne 3 litry, zleciało 8 litrów.
Po kolejnych 10  minutach - 5 litrów wody, w wiadrze mam już 10.5 litra.
5 minut później - 3 litry 85 stopni - zleciało 14 litrów.


Całość wyciskam jeszcze pokrywą od garnka, co daje mi 18 litrów cudownie pachnącej brzeczki.


Wcześniej (przy pierwszym Grodziskim) zastanawiałem się czy pachnie słodami wędzonymi, bo nie zwróciłem uwagi - tak, pachnie :)

Dlaczego warzenie piwa jest tak zajebiste? Gdzie jest ten słaby punkt? Lubię nawet zmywać po całej imprezie, bo daje mi to poczucie dobrze wykonanej roboty i satysfakcję. Całość mi odpowiada bez wyjątków, a roboty jest naprawdę sporo. Dzień warzenia jest dla mnie dniem świątecznym!


Zaczynam gotowanie - ok 30 minut zajmuje doprowadzenie 18 litrów gorącego filtratu do wrzenia.


Na starcie daję większość, tj. 30 g aromatycznego. Jakoś trzeba zacząć. Dlaczego nie aromatycznie?...
Druga partia poszła 20 minut później.


Gotowanie / chmielenie to ten czas, kiedy mogę w końcu troszkę odsapnąć. W tym sensie, że nie muszę myśleć co dalej :) Timery nastawione na różną okazję, ale i tak trzeba czasem zamieszać, nie mówiąc już o myciu na bieżąco sprzętu. Warka to warka, zawsze jest co robić.


Latem, gdy jest w miarę chłodno też zdarza mi się coś uwarzyć. Jest fajnie, bo otwieram okna (unikam przeciągu, żeby do brzeczki nie przedostały się dzikie drożdże), na zewnątrz wyrzucam piękne zapachy, jest miło. Zimą, w kiepsko wentylowanych pomieszczeniach (tak jak u mnie) warzenie to poważny problem. Włączony okap zagłusza muzykę. Zagłuszona muzyka mnie denerwuje. Zdenerwowany ja to kiepski piwowar. Kiepski piwowar to dużo błędów i piwo z bakteriami. A wentylować muszę, bo podczas każdej warki generuje się paręnaście litrów pary (sic!) która idzie w pokoje, ubrania, ściany...


Po chmieleniu przychodzi czas na chłodzenie. To normalne, ale może ktoś jeszcze o tym nie wiedzieć, więc wolę napisać. Chłodzę dość długo, bo prawie 25 minut, ale zbijam temperaturę do 23 stopni i jestem naprawdę wesoły.


Od paru warek wodę gorącą odprowadzam do zlewu który mam pod ręką - więc taka sugestia dla tych, co mają podobny układ kuchenno - łazienkowy - nie ma sensu inwestować w długi wąż odprowadzający ciepło.


Myślałem, że będzie wszechświaściście* ale tym razem sama mętna chmielina. Trudno.


Drożdże szykują się na konkretną ucztę, ja też już po paru piwach.


Po raz kolejny wykorzystuję maksymalnie jak się tylko da moją kuchnię, żeby stworzyć idealne warunki do tak zwanego zasysania rurką.


Chmieliny. Nie wytrąciły się ładnie, a naprawdę nie znoszę marnotrawić - odcedzam.


Po naprawdę długim sitkowaniu mam wszystkiego prawie 12 litrów 10.5 blg. Mam już też wszystkiego dość, warzenie jest fajne, ale nie jeśli 30% czasu zajmuje mozolne oddzielanie chmielin... tym bardziej, że rezultat nie powala...


Wlewam wodę. Fajnie i na luzie, bo można rozlewać na boki i chlapać. Tworzące się bąble kojarzą się ze starymi inscenizacjami pierwszych koncertów Pink Floyd, a chlupot wpędza w zadumę. Często myślę w takich momentach jakby to było bez grawitacji i jaka jest cudowna.

Właściwie o grawitacji myślę cały czas, obserwując jak wpływa na nasze życie. Ostatnio wykręcałem sweter po praniu. Naprawdę mocno, prawie go porwałem - ale wycisnąłem do ostatniej kropelki. Potem powiesiłem go na suszarce i po jakimś czasie zaczęła kapać z niego woda. Patrząc na to uświadomiłem sobie, jaka piękna i potężna jest ta siła - fizycznie włożę w coś 1000 razy więcej energii niż potrzeba a wystarczy że dam naturze trochę czasu i wyciśnie co do kropelki  (resztę zrobi parowanie).


Drożdże podrosły, po dodaniu 6 litrów wody mam brzeczkę 8 blg o objętości 17 litrów. Zastanawiam się nad niską wydajnością - czyżby wysładzanie wodą o niższej temperaturze? Zazwyczaj woda do wysłodzin ma 80 stopni, teraz jakoś tak wyszło, że około 70.



Krajobraz po bitwie. Właściwie to jest całkiem czysto. Sprzątanie na bieżąco daje efekty? Nigdy w to nie wierzyłem...

*wszechświaściście - widząc scenkę z MAM TALENT (na Discovery były reklamy) posłuchałem sobie troszkę szanownego jury zachwycającego się Talentami, używającego słów pięknych, mądrych i wzniosłych. Pomyślałem sobie, że skoro Oni są wspaniali, megautalentowani, superartystyczni, to ja będę WSZECHŚWIAŚCISTY.
Tego nie przebijesz. Wszechświastość nie ma granic.

20 komentarzy:

  1. No ładnie! Radzisz sobie i to jest ważne... szkoda, że tak mało płynu wyszło! Zawsze można po prostu piwo popić szklanką wody gazowanej i będzie efekt :D

    ps. co do filtra z oplotu (http://twojbrowar.pl/prestashop/pl/warzelnia-browaru/835-filtrator-z-oplotu.html).

    Pozdro i czekam na Ciebie w Bydgoszczy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I jak wyszło piwko? Przecie już wiesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyszło bardzo dobre, ale nie rewelacyjne tak jak poprzednia edycja. Czegoś zabrakło, pewnej finezji i bogactwa w smaku... Mam jeszcze słody na grodzisz, będę próbować dalej :)

    Ewenement, ale po co kupować, płacić 30 zł plus przesyłka... wystarczy przejść się do najbliższego sklepu budowlanego i kupić za 1/3 ceny. Roboty przy tym prawie żadnej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wczoraj również warzyłem Grodziskie, i również to mój drugi raz w tym stylu. Tyle że wcześniej warzyłem wg receptury homebrewing.pl, która jest znaaacznie prostsza (praktycznie jedna przerwa, cały chmiel na raz) - zobaczymy, jak smakuje to piwo uwarzone wg receptury browamatorskiej.
    Co do temperatury wody do wysładzania - w przepisie masz 72 stopnie, więc skąd 80? Poza tym na BA A. Sadownik przestrzegał przed taką temperaturą motywując to tym, że może to spowodować wypłukanie do brzeczki resztek skrobi, która będzie przyczyną zmętnienia i zwiększonej podatności na infekcję.
    Ja tam kłopotów z wydajnością nie miałem :) Zamiast 13 litrów wody do wysładzania dałem 16 i uzyskałem cudne 23 litry brzeczki, co ostatecznie dało 20,5 litra przed zadaniem drożdży.
    I tu niespodzianka - wyparzywszy cukromierz otrząsałem go z wody, a ten skubaniec wziął się i urwał... Pękł w miejscu przewężenia...
    Teoretycznie mógłbym poczekać - kupić dziś cukromierz, wieczorem zmierzyć i zadać drożdże. No ale miałoby wszystko tak stać i prosić się o infekcję... Poprzednio wyszło mi idealnie 8 BLG przy niemal identycznej wydajności, to założyłem, że i tym razem jest OK :)
    Zostały mi cztery butelki z poprzedniej warki (najgorsze, że dużo więcej "wyczęstowałem", niż sam wypiłem...), więc zobaczymy za miesiąc, jak się sprawy mają.
    Pozdrowienia
    Janusz

    OdpowiedzUsuń
  5. cześć Janusz

    z tą temp. przy wysładzaniu faktycznie przesadziłem, ale chciałem zobaczyć, czy nie wpłynie to na większą wydajność. Infekcji nie załapało na szczęście, ale może miało to wpływ na ów płytki smak...

    Mi też wiele rzeczy wpada do gara podczas warzenia. Ostatnio mini rurka którą zasysam. Zaciskam zęby i mam nadzieję że bakterie niczego nie widziały ;)

    Na 40 but. z warki najczęściej zdarza się, że wypiję 10 - resztę rozdaję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pejociku - spróbuj kiedyś uwarzyć grodziskie na 100% pszenicznym wędzonym dębem (Weyermana - do nabycia w prawie każdym sklepie netowym). Całkiem inny smak grodzisza wychodzi a ponoć samodzielnie wędzony dębem słód daje jeszcze inne piwo (bardziej zbliżone do oryginału).

    Musisz tylko śrutować przed użyciem (albo warzyć od razu po dostaniu przesyłki), bo wędzoność szybko się ulatnia z tego słodu (jest on słabiutko wędzony).

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak zrobie, wlasnie przymierzam sie do warzenia grodzisza, ale nie mam tak duzo wedzonego zeby zrobic zasyp 100%. Poza tym slody i tak sa juz solidnie zwietrzale. Niemniej grodziskie jest tak dobre, ze na pewno sprobuje z samego pszenicznego warzyc.

    OdpowiedzUsuń
  8. A robisz cichą fermentację? Czy po tych 5 dniach butelkujesz? Ile cukru dodajesz do refermentacji też zgodnie z przepisem? Klarujesz je?
    Pytam bo robiłem swoje 1 grodziskie własnie wg. przepisu z BA.
    P.s. Przydała by się fotka z degustacji:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak, daję na cichą, nic nie zaszkodzi - blg jeszcze delikatnie zejdzie, nie będzie takiego ciśnienia w butelkach. Glukozy daję zgodnie z przepisem, i piwa nie klaruję (nie klaruję żadnego piwa gdzie był słód pszeniczny, lubię mętne klimaty)

    Wiem, po opisie z samego warzenia niewiele wiadomo o dalszych losach piwa, coś chyba będę musiał z tym zrobić...

    OdpowiedzUsuń
  10. Do opisów!!! My tu czekamy!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. no i co zrobisz?... trzeba pisać :)

    za tydzień będzie nowiutki, pachnący słodami opis - wyjeżdżam jutro na urlop więc wcześniej nie da rady.

    Trzymajcie się i dzięki za cierpliwość!

    OdpowiedzUsuń
  12. Chmiele aromatyczne dodawaj na końcu z aromatycznymi jest tak, że im dłużej gotujesz tym mniej aromatu. W zasadzie użyłeś ich jako goryczkowych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co do aromatycznych - to piwo wg opisu nie powinno mieć silnego aromatu chmielowego, więc dodawanie tylko na goryczkę jest OK.

      @pejot - obiecanki-cacanki, miał być świeży opis i nie ma :((((

      Usuń
  13. Czesc pejot, sledze bloga od dluzszego czasu i musze powiedziec, ze byl wielka pomoca na poczatku przygody z warzeniem. Mam pytanie, bo widze ze Grodziskie wyszlo Ci bardzo udane - co moglo pojsc u mnie nie tak :)? Wysycenie mam ok, zapach jak trzeba (wędzonka, owczy ser, skarpety - wiadomo), ale duzo jasniejszy kolor niz na Twoich zdjeciach (jasny, slomkowy, mętny) i wodnisty smak.

    Poczatkowe BLG 8 stopni, wiec zgodnie z prawidlami sztuki, zas sklad to 2 kg slodu wedzonego, 1 kg pszenicznego, chmiel, drodze S-33. Wyszlo mi tego jakies 19 litrow.

    Nasuwa mi sie, zeby isc w wiecej stopni Plato przed fermentacja, ale skoro powinno miec te 8 stopni, to nie wiem czy slusznie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy - użyj żelatyny do sklarowania piwa przed samym rozlewem (cichej radzę nie robić w ogóle). Ewentualnie żelatyna na 1 dzień przed rozlewem (będzie mniejszy osad w butelce). To piwo mam mieć osad. Oryginalne też klarowano czymś w rodzaju żelatyny (tyle że rybiej czyli tzw. karukiem).

    OdpowiedzUsuń
  15. Prawdziwy profesjonalista warzenia piwa widzę ;) Też użyłbym przed rozlewem użyć żelatyny do klarowania.

    OdpowiedzUsuń
  16. Czy można prosić o kolejne wpisy? Nie zczytalem wszystkich zaleglych ale od czasu jak tu wstapilem zczytywanie idzie szybko, wiec niesmialo prosze o wincyj!

    OdpowiedzUsuń
  17. OOO! No w końcu! Człowiek czeka i czeka na nowy post. Więcej czadu poproszę. Blog prześwietnisty (heh!) Najlepsze relacje fotograficzne z warzenia. Uczyłem się z nich warzyć w domu. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  18. I blog umarł :(((((

    OdpowiedzUsuń
  19. aj tam umarł od razu... właśnie piszę przecież ;) ale nadrobienie tylu warek nie działa na mnie motywująco...

    OdpowiedzUsuń

Zdecydowałeś/aś się na wpis? Super.
Niewielu to robi, więc doceniam każdą uwagę.
Dziękuję za komentarz.

(Z powodu natłoku spamu muszę wprowadzić moderowanie komentarzy. Takie czasy. Sorry!)