Robimy, zawsze coś nowego.
Zaczynam późno. 15:45 to nie jest najlepsza pora na zaczynanie warzenia, 15:45 to w ogóle nie jest jakaś fajna pora na cokolwiek związanego z zaczynaniem czegokolwiek.
Dopisać do doświadczenia: nowy rodzaj chmielu (East Kent Goldings)
Reszta w sumie rutynowa.
Warzyć wg przepisu należy w gęstym zacierze. Nie ma sprawy, podgrzewam do 70 stopni, wsypuję słody jasne i nastawiam się na 60 minutową przerwę. Jedyną zresztą. Zapowiada się kolejne bezkonfliktowe piwo.
Leci też słód ciemny, trzeba cały czas sprawdzać temperaturę i mieszać bo przy tak gęstym zacierze łatwo przypalić garnek.
Na górze 60, na dole 70 stopni. Mieszam (już przy wyłączonych palnikach) co kilka minut, w połowie przerwy podgrzewam nieco bo temperatura spadła do 61 stopni.
W tym samym czasie stawiam 5 litrów wody na 82 stopnie. Tak sobie myślę, że chyba zainwestuję w jakiś najtańszy czajnik elektryczny, przyda się do dekokcji i do wysładzania - podgrzewanie na palnikach jest dość długotrwałe i zazwyczaj robię to na ostatnią chwilę co jest dość stresujące.
Zauważyłem, że te charakterystyczne bąbelki zaczynają pojawiać się przy temp. ok. 70 stopni, wystarczy więc potem tylko zerknąć i już wiadomo czy panikować czy jeszcze mamy czas.
Po dolaniu wody parę minut podgrzewam. Ambitnie dążę do 76 stopni.
To jest podzielność uwagi! Mieszać i sprawdzać temperaturę. Jednocześnie!
Tak jak w przepisie: podnieść do 76 stopni i filtrować. Sprzęt już przygotowany.
Filtrowanie zaczynam o 17.00 a po 20 minutach zeszło tylko 6 litrów.
Pierwsze kilka litrów zwyczajowo z powrotem w obieg, chociaż coraz mniej ochoczo ten zabieg wykonuję. Powody?
Teoretycznie ma to służyć "czystszej" brzeczce, bardziej klarownej. Moim zdaniem jednak, jeśli w większości robi się gatunki ciemne / pszeniczne, to powinno się wręcz unikać klarowności... osad który spływa z pierwszymi litrami i tak będzie się wygotowywał razem z chmielem, więc nie ma sensu go oddzielać dla samej klarowności. To raz. Druga rzecz, przecież w tych pierwszych paru litrach powinno być jak najwięcej potrzebnych nam cukrów... niby do nas wrócą ale jakoś... sprawdzę na innych warkach jak to jest - jeśli wzrośnie wydajność przy zachowaniu dobrego smaku piwa to wchodzę w ten temat...
Podczas gdy brzeczka się filtruje nastawiam wodę na wysłodziny - 10 litrów. Dawkuję ją w partiach: 3 litry (85') + 5 litrów (85') + 2 litry (80'). W sumie mam ok. 16 litrów, które stawiam na palniki żeby się podgrzewało, a reszta jeszcze sobie stoi, może coś zleci.
Zawsze szkoda mi słodu, wiem, że sporo się go marnuje w dolnych partiach - czasem wyciskam dodatkowy litr pokrywką od garnka, czasem radzę sobie grzebiąc łychą.
Dzisiaj chmiel daję w woreczkach. Dość mam mułu, odcedzania sitkiem i wyciskania przez zaparzacz do kawy.
W przepisie jest też wzmianka o mchu irlandzkim - miałem, ale... śmierdział kocim moczem i go wyrzuciłem. Jeśli miał służyć jedynie klarowności to ja podziękuję.
Chmielenie bez zakłóceń. Doprowadzenie do wrzątku - ok. 30 minut.
10 minut przed końcem wyparzam chłodnicę. Zimną wodę ciągnę z łazienki, gorącą odprowadzam na bieżąco do zlewu. Jak ktoś lubi oszczędzać zawsze można cofać ją z powrotem do wanny i gorąca kąpiel gotowa :)
Jeszcze tylko ostatnia porcja chmielu (wyjątkowo w tej recepturze dawki rozbite na trzy etapy).
Po lekkim schłodzeniu pojawia się przełom (czasem zastanawiam się, czy to nie chmieliny, ale tym razem chmiel miałem w woreczkach więc mogę to wykluczyć).
Drożdże przygotowane. Zawsze jakoś o nich zapominam i robię to na ostatnią chwilę.
Godzina 20:16 - po chmieleniu, po chłodzeniu, zlewam i napowietrzam.
Czystej brzeczki mam 11 litrów, 17 blg.
+ 4 litry = 13 blg
+ 2 litry = 11.5 blg
+ 2 litry = 10.5 blg
Do pełnych 20 litrów zabrakło niecałego litra, więc śmiało go dolewam i mam tym samym przy zakładanej ilości optymalne 10 blg.
Na koniec drożdże (rehydratacja 25', zadane na brzeczkę 23'), pokrywa, rurka i można zamykać.
FERMENTACJA BURZLIWA
- 7 dni w temp. 20-21 stopni
- start po niecałej dobie, niezbyt burzliwie (zapewne wina nieszczelnej pokrywy)
FERMENTACJA CICHA
- początkowa gęstość 3.5 blg
- 7 dni w temp. 20 stopni
- gęstość końcowa 3 blg
BUTELKOWANIE
- glukoza, 150 g
- 13 butelek PET 1.5 litra (wiem że plastik... sytuacja awaryjna...)
- 3 butelki 0.5 litra
- zawartość alkoholu 4%
DEGUSTACJA
- po burzliwej: świetny zapach, jakby whisky, zapach kory i desek, smak rewelacja
- po cichej: brak danych...
- butelkowanie: w sumie ok, gorzkawe, chmielowe, rzeźkie.
- po leżakowaniu: brak danych...
Bitter nie zasłużył na etykietę?
OdpowiedzUsuń