sobota, 23 lutego 2013

warka 26 - Porter angielski #4

Oj coś ja wyraźnie do tego portera czuję :) Sklepowego nie lubię (chodzi mi o te portery z 8% alk.), a tymczasem z tą warką porter staje się statystycznie moim piwem nr. 1


W recepturze nic nie mieszam. Tak jak ostatnio, używam gęstwy - tylko nie wiadomo, czy to gęstwa po no.24 czy no.25, bo była w obu... była w obu, dziwnie to brzmi.


Tak samo jak w warce 25 użyłem starych słodów, z radością wyczerpując tym samym zapasy. Nie lubię jak mi zostaje słód z którym nie wiadomo co zrobić. Za mało na całą warkę, za dużo jako dodatek - i trzeba zamawiać resztę, żeby zbudować zestaw.


Zaczynam ok. 12, kończę bardzo późno - nigdy więcej warzenia kiedy są goście!! Po pierwsze, goście mają pierwszeństwo i zawalam robotę (tak się tylko wydaje, że to samo się zaciera, samo filtruje, samo chmieli...), po drugie prawie żadnej dokumentacji - zarówno w notatkach jak i zdjęciowej, co odbija się potem na opisie.
Ok, były wyjątki ale to już nie do powtórzenia :)


Do 14 litrów wody (tradycyjnie już filtrowanej) dodaję słody. Woda ma 72 stopnie, tak, żeby po kontakcie z ziarnami otrzymać 67.


Choć w przepisiwe nie ma o tym mowy, słody zacieram w pewnych odstępach:

13:30 - pilzneński
13:35 - caraaroma
14:10 - carafa

Nie ma to większego wpływu na finalny produkt; słody barwiące nie wnoszą bowiem do zacieru swojego enzymatycznego jestestwa. A skoro mogę sobie to sprawdzić, to dlaczego nie? To już czwarty porter, porównam gotowe piwo i zobaczę, czy faktycznie dodawanie tych słodów na koniec wpływa jedynie na kolor. Zresztą takie działanie jest zalecane - ze wzgląd na próbę jodową.
Której, jak już wszyscy doskonale wiedzą, nie robię.


Pierwsze 6 litrów zwrot, do wysładzania używam 11 litrów wody.
Filtrowanie zajmuje mi dwie i pół godziny... O tyle dobrze, że spieszyć się na tym etapie nie muszę - wręcz nie powinienem. W końcu w nagrodę mam 21 litrów brzeczki. Mierzę blg - wychodzi 12.5.


Widzę w tym pewną zależność [pewnie Ameryki (kogoś jeszcze poza mną irytuje wyrażenie hameryka?...) nie odkrywam, ale mam satysfakcję z dochodzenia do pewnych wniosków po swojemu, jedynie na podstawie własnych obserwacji] - po filtrowaniu i wysładzaniu objętość wraz z gęstością odpowiadają mniej więcej stanowi na koniec warzenia. Jeśli mam 21 litrów 12.5 blg, to zakładam, że po chmieleniu i rozcieńczeniu brzeczki też uzyskam takie same proporcje (20/12).


Pomieszały mi się chmiele. Troszkę się zagadałem i nie jestem pewny, co sypałem, wiem tylko ile i że to były na pewno chmiele (to nie były odmierzone granulaty z zestawu tylko stare zapasy). Mało tego, podczas zasysania znad chmielin wężyk wpadł mi do środka... spoko, nic się nie stało...


Do fermentacji dałem 190 g gęstwy - w końcu mam co szczepić, wyszło 20 litrów o książkowym (12) blg :)

FERMENTACJA BURZLIWA

- 18 dni w temp. pokojowej
- pokrywa luzem bez rurki - ciężko powiedzieć, co działo się w środku.

FERMENTACJA CICHA

- no właśnie o cichej zapomniałem....

BUTELKOWANIE

- glukoza, 180 g
- 1 butelka PET 0.5 litra (tester ciśnienia)
- 33 butelki 0.5 litra
- 5 butelek 0.33 litra
- 2 butelki patent. 0.5 litra
- 1 butelka patent. 1 litr - zawartość alkoholu 3.6%
- butelki wyparzane (pewnie wyrzuty sumienia że bez cichej i ten wężyk w brzeczce po chmieleniu).


DEGUSTACJA

- po burzliwej i cichej... jabłkowo i maślanie. Nie odpycha, ale zdecydowanie nie zachęca.
- po miesiącu od warzenia - smakuje przyzwoicie, dość mocno nagazowane, złe posmaki zniknęły (co nie znaczy że można wrzucać przedmioty do brzeczki i pomijać cichą :)), jest szczypta kwasku, ale tyle ile trzeba.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zdecydowałeś/aś się na wpis? Super.
Niewielu to robi, więc doceniam każdą uwagę.
Dziękuję za komentarz.

(Z powodu natłoku spamu muszę wprowadzić moderowanie komentarzy. Takie czasy. Sorry!)