niedziela, 17 marca 2013

warka 28 - A'la Grodziskie #3

Szampan wśród piw powraca!


Słody z datą do końca stycznia, czyli do użycia w ciągu najbliższego roku. Od poprzedniej warki minął tydzień, kończy się powolutku sezon więc nie ma co się dłużej zastanawiać. Ładna pogoda, warzymy.


Tradycyjnie grom czasu zajmuje mi przedwarkowe przygotowanie stanowiska. Ogarnąć kuchnię, naszykować wystarczającą ilość filtrowanej wody, przygotować sprzęt - spokojnie godzina do dwóch. Ale ładnie wszystko mi idzie i punktualnie w południe zaczynam podgrzewać 5 litrów wody.


Mam 40', wsypuję słody. Pomyśleć, że jest ich zaledwie 2.5 kg - w porównaniu do standardowego zasypu gdzie mamy 4 kg wydaje się, że wyjdzie z tego niezły popłuczyn. A jednak...


Zacier ma 30 minut przerwy, właściwie nie trzeba nic robić, temperatura trzyma się bardzo ładnie sama. Przy okazji mogę porównać wskazania termometrów - mam na wszelki wypadek dwa. Jak widać między elektronicznym a alkoholowym jest różnica 1 stopnia. Raczej nie biorę do głowy, nie róbmy z tego globalnego ocieplenia.


10 minut przed końcem przerwy podgrzewam 2 litry wody. Gdy nabiera zawrotnych 60' dolewam do gara i jednocześnie podgrzewając w mig uzyskuję 50'. Trzymam przez 20 minut.


Dość długie przerwy, zacier który wymaga zamieszania co 5-10 minut i podgrzania co 15 - nie dziwne, że czas jest i na kaweczkę, i na zdjęcia, i na niezbędne w tym hobby notatki.

W moim odczuciu to równie ważna część procesu jak i samo warzenie - stanąć z boku, poobserwować, wypić kawę, piwo otworzyć, ulubionej muzyki posłuchać. Cały dzień poświęcam na warzenie, więc nigdzie się nie spieszę. Staram się, żeby ten dzień miał dla mnie głębsze znaczenie niż tylko produkcja alkoholu :) Z muzyką jestem bardzo mocno związany, więc ważne jest dla mnie odpowiednie dobieranie tła do warzenia - poza słodami filtrują się do brzeczki również dźwięki!


 Dodane 3 litry wody, przerwa III


2 litry wody, 75', przerwa IV. Zacier już wyraźnie rzadszy.


Filtrowanie klasycznie, tj. zwrot pierwszych paru litrów i przepustowość jak przy problemach z prostatą. Znaczy się strumyczek ledwo co.


Filtruję dwie godziny, użyłem 13 litrów wody do wysładzania i mam w ten sposób 20 litrów brzeczki.


Chmielenie spokojnie i bez niespodzianek. Zacier do wrzątku doprowadzony w 30 minut. Chmiel leci w dwóch partiach zgodnie z recepturą.


Tak się składa, że muszę dzisiaj zlewać Koelscha na cichą. W Grodziskim są te same drożdże, więc z przyjemnością pobiorę organ.


Z chłodzeniem miałem małe przeboje, co prawda udało mi się zejść do 19' w szybkim tempie, ale popuścił zacisk na jednym z wężyków i zalałem kuchnię. Na szczęście szybko opanowałem sytuację...


... niestety wydajność tragiczna - w okolicach 15 litrów.


Całkiem niepotrzebnie biorę się w takich sytuacjach za wyciskanie tych cholernych chmielin - jasne, odzyskanie dodatkowego litra zacieru z pewnością jest miłe i tak dalej, ale roboty z tym jest tyle, że najzwyczajniej na świecie lepiej odpuścić. Głównym powodem za tym przemawiającym niech będzie choćby silne narażenie na infekcję. Dziś jednak ryzykuję i co się da przeciskam przez sitka walcząc o każdą kropelkę klarownej brzeczki.


Gęstwa ma temperaturę pokojową, więc odważone 170 g zadaję na brzeczkę, na całe 17 litrów brzeczki (8 blg)...
Zamykam, sprzątanie, można odsapnąć - całość zajęła mi (ze sprzątaniem) 7 i pół godziny. Sporo, zważywszy że miałem już czasy w okolicach 4-5 godzin... no, ale jak już pisałem - ma być dobrze, miło i długo - jeśli trzeba.

FERMENTACJA BURZLIWA

- 7 dni (zamiast przepisowych 5) w temp. 20-21 stopni

FERMENTACJA CICHA

- początkowa gęstość 3,5 blg
- 5 dni w temp. 22 stopni
- gęstość końcowa 3,5 blg

BUTELKOWANIE

- glukoza, 135 g / 16 l.

DEGUSTACJA

- po burzliwej: wodnisto-wędzone, zupełny brak owoców (wina gęstwy po Koelschu?), na koniec lekko gorzkie. Zapach mało przyjemny, ale w smaku bardzo mi pasuje. Zielony kolor brzeczki w fermentatorze, po przelaniu do menzurki żółty... Będzie ciekawe.
- butelkowanie: smak spoko. Czuć drożdże po Koelschu, ale to nie jest wadą. Wędzonka wysuwa się na pierwszy plan.
- tydzień po butelkowaniu: gaz tak na 70% wymaganej mocy, smak bardzo wyraźny, mocno wędzony. Końcówka kwaskowata. Dobre, rześkie.

12 komentarzy:

  1. No kurcze, teraz jak zacząłem pisać regularnie to nikt nie komentuje? Gdzie moja brygada która mi sił dodawała? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może są zajęci warzeniem? :) / Becisz

    OdpowiedzUsuń
  3. Spokojnie!

    Zaglądam codziennie, czy jest coś nowego i z pasją czytam Twoje opisy, choć prawdę mówiąc w kwestiach technicznych po prawie 40 warkach (w tym ostanie 10 z wybiciem 45-50 litrów) już mnie pewne sprawy nie zaskakują :D

    Niedługo minie 10 miesięcy od naszego ostatniego wpisu na naszej stronie. Strasznie ciężko nadrobić takie zaległości. Dlatego szacunek za to, że Tobie się chce. Nie przestawaj pod żadnym pozorem.

    Fajnie by było gdybyś chętniej dzielił się wrażeniami z późniejszych degustacji swoich wyrobów. Ciekaw jestem czy masz podobne doświadczenia. I napisz coś jeśli być mógł o warunkach leżakowania, "piwniczkowania" itp jakimi dysponujesz. To nasz największy problem i szukamy inspiracji do rozwiązań nie wymagających kopania jaskiń...

    OdpowiedzUsuń
  4. Greeksoon, jek najbardziej Twoje uwagi zostanę wzięte pod uwagę :) Planowałem już coś w tym kierunku, utwierdziłeś mnie w przekonaniu, że słusznie - będzie wątek degustacyjny postawiony na pierwszym planie :) Ale to dopiero w tych nowych opisach, od warki 32

    OdpowiedzUsuń
  5. No to czekam niecierpliwie, niewielu piwowarów pisze o swoich wyrobach obiektywnie, a jednocześnie w sposób normalny i przystępny także dla piwoszy niekoniecznie po szkoleniach sensorycznych.

    A z innej beczki. Albo mnie się już totalnie pomyliły loginy, albo coś się pomieszało. Raz jestem u Ciebie jako Guzzior, teraz jako Greekson. Ehhh to woda na młyn dla mojego rozdwojenia jaźni.

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje rozdwojenie to ogarnia, Guzzior był dawniej i awansował na Greeksona. Mi się wszystko zgadza :-)
    Wiesz, z ta oceną własnych wyrobów to wydaje mi się, że nie tylko obiektywnie, ale wręcz surowo się do tego podchodzi. Ale jak coś swojego chwalę to naprawdę mi smakuje :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Trochę za dużo gęstwy. Ponieważ była świeżusieńka wystarczyło by tak ok 50-60ml. Kalkulator jest np tutaj: http://www.mrmalty.com/calc/calc.html
    Z drożdżami to tak jest, że jak za mało to zwykle źle (wyjątkiem jest piwo pszeniczne), ale jak za dużo to też nienajlepiej
    pzd korzen16

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny blog Kolego. Uwielbiam go. Super fotorelacje, piękny język. Tak trzymaj.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam z niecierpliwością na dwa kolejne opisy
    Belgijskie Pale Ale i Pale Ale - surowce już zakupiłem :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Drogi Anonimowy, proszę o kilka godzin cierpliwości :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Prośby zostały wysłuchane, dziękuje bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Chcemy Pale Ale, Pale Ale, Pale Ale...!!!

    OdpowiedzUsuń

Zdecydowałeś/aś się na wpis? Super.
Niewielu to robi, więc doceniam każdą uwagę.
Dziękuję za komentarz.

(Z powodu natłoku spamu muszę wprowadzić moderowanie komentarzy. Takie czasy. Sorry!)